I kolejny tydzień za nami. Był to drugi tydzień ferii zimowych dla uczniów z czterech województw, które w tym roku znalazły się w pierwszej turze, w tym dla uczniów z naszego województwa łódzkiego. Niewiele wiadomo o tym jak i ilu z nich mogło ten czas spędzić na zimowiskach, ilu skorzystało z odpłatnej i darmowej oferty, jaką reklamował Urząd Miasta Łodzi, a ilu z nich musiało sobie radzić we własnym domu. Ważne, że był śnieg i mróz i można było, nawet w ramach zimy w mieście, pozjeżdżać na sankach, Bo z łyżwami to już było gorzej. Nie licząc lodowisk „Bombonierka” i „Retkinia”, gdzie za bilet ulgowy (na 1 godzinę)  trzeba było zapłacić 7 zł, do wy boru pozostały dwa lodowiska: „Stawy Jana” i „Wodny Raj”, gdzie godzina jazdy od 9:00 do 16:00 to wydatek 2zł. I to musiało  wystarczyć dla uczniów z całego miasta!

 

Z wydarzeń minionego tygodnia bezsprzecznie na komentarz zasługuje wczorajsza konferencja prasowa premiera Tuska i minister Kluzik-Rostkowskiej. Jak wiadomo jej wiodącym tematem była rozszerzona informacja o decyzji Rządu, w wyniku której już 1 września tego roku wszyscy pierwszoklasiści mają otrzymać do bezpłatnego użytku podręcznik, który jako własność gminy, pozostanie w szkole dla dwu kolejnych roczników. Pierwszą myślą, jaka zapewne zrodziła się w głowach  przytłaczającej liczby Polaków, jest poparcie takiego projektu. Nareszcie dołączymy do grona państw, w których rodzice nie muszą wydawać pieniędzy na pomoce szkolne! Jak można było przeczytać w „Gazecie Wyborczej” w Europie podręczniki są własnością szkoły w państwach takich jak: Anglia, Cypr, Czechy, Holandia, Łotwa, Słowacja, Szwecja, Norwegia, Turcja, Włochy (tylko w podstawówce), a przekazywane nieodpłatnie uczniom – w Austrii, Belgii, Danii, Finlandii, Francji, Grecji, Islandii i na Malcie.

 

Nic, tylko przyklasnąć tej inicjatywie! Jednak nie wszyscy podzielają ten entuzjazm. Oczywiście do zadowolonych nie mogą należeć wydawcy. To oni najwięcej na tym stracą, tym bardziej, że cały proces wydawniczy: od zatrudnienia autorów, przez redagowanie, druk, aż do dystrybucji przejęło na siebie państwo! Przyszłość też nie będzie różowa. Jak poinformowano na sobotniej konferencji – już od 2015 r. wszystkie podręczniki będą wieloletnie, szkoła nie będzie mogła ich zmienić częściej niż raz na trzy lata, a o ich wyborze zdecyduje rada pedagogiczna, nie jak to było do teraz – indywidualnie nauczyciele.

 

Nie będę podejmował wątku niedowiarków, którzy już wieszczą, że „to się nie może udać!”  Że autorzy nie zdążą, a w ogóle to kto ich będzie wybierał, czy będą w ich gronie także nauczyciele-praktycy, a jeśli zdążą, to czy drukarnie wydolą, a poza tym na pewno okaże się, że zabraknie pieniędzy…

 

Mnie bardziej zastanawia inny, pozamaterialny aspekt tej rewolucji. Może nie mam racji, ale mnie to pachnie „powrotem do przeszłości”. Jeden arbitralnie narzucony przez władzę podręcznik, to i jeden program. Koniec z wolnością do twórczego, indywidualnego procesu edukacyjnego każdego nauczyciela. Przepraszam za skojarzenie, ale to mi pachnie socjalizmem…

 

A jest jeszcze problem metodyczny. Nie znam się na edukacji zintegrowanej, ale to, co oglądałem przy okazji wywiadu z autorkami nagrodzonego Złotym Medalem na Międzynarodowych Tagach Książki we Frankfurcie n. Menem –  to znaczy pakiet „TROPICIELE” – każe mi zastanowić się, jak w nowym roku szkolnym będą wyglądały lekcje w pierwszych klasach naszych szkół. Bo same książki, na których nie będzie wolno nawet kropki postawić, jak wiadomo, nie wystarczą. A swoją drogą, kto jest w stanie tego dopilnować? I co robić, gdy jakiś niesforny Jaś jednak tam coś nabazgrze? Kto wtedy odkupi książkę: rodzić, czy nauczyciel? Czy w miejsce gotowych, kolorowych zeszytów ćwiczeń wrócimy do tabliczek i rysików, czy tylko do trzech rodzajów zeszytów 16-o kartkowych: w trzy linie, w kratkę i gładkich?

 

Sam już nie wiem, co o tym myśleć. Cała ta sytuacja wzbudza, pewnie nie tylko u mnie, uczucia ambiwalentne: jednocześnie radość, że każdemu i że za darmo, wątpliwości –  że tylko jeden, że nic ponad to. Sytuacja, jak w tym legendarnym przykładzie na owe uczucia, jaki przed laty dał pewien kapral LWP rekrutowi: „Wyobraźcie sobie Kowalski, że kupiliście sobie nowego Poloneza, i kiedy wy tu po poligonie biegacie, wasza teściowa wsiadła do niego i się w nim rozbiła. Ona nie żyje, ale i samochód do kasacji.”

 

Wodzisław Kuzitowicz

 

GŁOSY CZYTELNIKÓW

Małgorzata Czapska : O podręczniku premiera

 

 



Komentarze niedostępne