Archiwum kategorii 'z podstawówek'

14 lutego 2022 roku zamieściliśmy kolejną część Poradnika Wiesławy Mitulskiej – było m.in. o klimacie i internecie. Dziś kontynuujemy tę serię:

 

12 lutego

 

 

Demokryt, bezpieczeństwo i prąd

 

Od początku tygodnia trwa nasz projekt „Bezpieczeństwo”, a ponieważ projekty planuję wspólnie z dziećmi, to rozrósł się nam trochę.

 

Poczatkowo myślałam o bezpieczeństwie w internecie i o zdrowiu w kontekście zapobiegania zakażeniom wirusowym, ale dzieciom bezpieczeństwo kojarzy się szeroko: prąd, gaz, lód, samochód, rower, ulica…

 

Zaczęliśmy od internetu, a ostatnie dwa dni zajmowaliśmy się bezpieczeństwem podczas korzystania z prądu elektrycznego. Naszym celem było poznanie zasad bezpieczeństwa, ale żeby móc zajmować się bezpiecznym korzystaniem z prądu, trzeba wiedzieć, czym on jest.

 

Zaczęliśmy od atomu.

 

Historia greckiego filozofa Demokryta i jego myślowego wywodu na temat krojenia sera okazała się na tyle ciekawa, że została w dziecięcej pamięci, o czym świadczą samodzielnie wykonane karty pracy.

 

Co to jest prąd? Skąd się bierze? Jak bezpiecznie się z nim obchodzić? Na te pytania szukaliśmy odpowiedzi w książkach i filmach edukacyjnych.* Dziecięca ciekawość wiodła nas w różne strony, od liczenia lat przed naszą erą, poprzez odkrycia i wynalazki do zanieczyszczenia środowiska. Były również pomysły na wytwarzanie energii elektrycznej w trakcie biegania albo kręcenia korbką.

 

Już wiem, jakie projekty będziemy robić w przyszłości.

 

Dzisiaj zakończyliśmy część projektu poświęconą prądowi. Dzięki płytce Makey Makey dzieci grały na łyżkach i na ludziach, a tak naprawdę, to badały przewodnictwo prądu. Diody i baterie posłużyły do zrobienia robaczków ze świecącymi oczami, a dzięki nim dzieci zrozumiały, co to znaczy zamknąć obwód. **

 

Formą sprawdzenia, czego uczniowie się nauczyli, było samodzielne stworzenie karty pracy na wybrany temat związany z projektem. Na czele rankingu popularności stanął atom i jego budowa. Kto wie, może następnym razem będą kwarki?

 

  *      *     *

 

* Książki, które wykorzystaliśmy w projekcie to „Atomowa przygoda profesora Astrokota” Wydawnictwa Entliczek i „Kwarki, fotony jajko na twardo, czyli fizyka kwantowa i jej tajemnice”, Wydawnictwo Adamada.

 

** Inspiracje na wykorzystanie płytki Makey Makey mozna znaleźć na stronie Stowarzyszenia Cyfrowy Dialog. Tam również znajduje się opracowanie „Od diody do robota” autorstwa Joanny Joanna Apanasewicz, skąd pochodzi pomysł świecących robaczków.

 

 

 

16 lutego

 

 

Łączenie kropek

 

* Kropka pierwsza

 

Kiedy rozpoczynaliśmy projekt ‚”Mistrzowie Klimatu”, czytałam dzieciom opowiadanie o Grecie Thunberg. Fragment, w którym usłyszały, że Greta została zaproszona do Nowego Jorku, by wystąpić na Zgromadzeniu ONZ i udała się w podróż przez ocean katamaranem, wzbudził ich zaciekawienie.

 

Dlaczego nie samolotem? Co to takiego katamaran?

 

*Kropka druga

 

Wczoraj, podczas przerwy na boisku zwróciłam uwagę na naszą szkolną piaskownicę. Przykryta pokrowcem, zmieniła się po ostatnich opadach w mini basen. Piaskownica – basen przyciągała dzieci jak magnes. Możliwość mieszania patykiem w wodzie albo zbierania z jej powierzchni kawałków lodu często przewyższała swoją atrakcyjnością zabawę w berka.

 

Jak taką atrakcję wykorzystać edukacyjnie?

 

Zróbmy katamarany!

 

Zabawy konstrukcyjne i majsterki zawsze są atrakcyjne dla dzieci. Przy okazji konstruowania katamaranu rozwiązywały wiele problemów.

 

Jak połączyć części? Jak przymocować żagiel? Czy pływaki z korków utrzymają katamaran na wodzie? Czy żagiel sprawi, że popłynie?

 

W rzeczywistości okazało się, że tektura średnio nadaje się na pokład jednostki pływającej – szybko przemaka.

Czym ją zastąpimy?

 

Wiał bardzo silny wiatr, a żagle, które zrobiliśmy były stosunkowo duże, dlatego mocne podmuchy przewracały katamarany albo gnały je na środek basenu, skąd trudno było je wydostać. Już wiemy, że wielkość żagla ma wpływ na stabilność.

 

Przy okazji sprawdziliśmy, jaki ciężar może udźwignąć nasza jednostka pływająca. Całkiem sporo, jak na kawałek tekturki i cztery korki – 145 gramów.

 

Czasem łączenie kropek wychodzi całkiem prosto i łatwo. Trzeba tylko umieć je zauważyć.

 

Czytaj dalej »



21 października zamieściliśmy kolejną część Poradnika Wiesławy Mitulskiej – jak pracować z trzecioklasistami” – cz. IV”. Dziś kontynuujemy tą serię:

 

25 października

 

 

O odkrywaniu jesieni i o tym, że eksperymenty nie zawsze się udają.

 

Od trzech dni zajmujemy się kolejnymi pytaniami z naszej tablicy projektowej. Dzieci już wiedzą dlaczego liście zmieniają kolor, ale ja chciałam jeszcze pokazać im kolory jesieni w eksperymentalnym wydaniu.

 

Znalazłam opis eksperymentu, w którym można zobaczyć jak barwy jesiennych liści rozkładają się na barwy składowe, a wśród nich powinien znaleźć się kolor zielony, na dowód, że nie cały chlorofil już się rozłożył, nawet jeśli liść jest czerwony.

 

Podczas eksperymentowania zawsze pracujemy metodą naukową, to znaczy, że stawiamy hipotezy i wyciągamy wnioski z wykonanych badań.

 

Zrobiliśmy wszystko według instrukcji.

 

Posegregowaliśmy zebrane liście według kolorów. Liście zostały pracowicie rozdrobnione, roztarte i w słoiczkach zalane alkoholem. Kiedy barwnik z liści przeszedł do alkoholu, dzieci mogły zobaczyć piękne, żywe kolory: zielony, żółty i brunatno-czerwony.

 

Zadałam uczniom pytanie:

 

Co się stanie, gdy do każdego słoiczka włożymy papierowy ręcznik?

 

Wszyscy zgodnie postawili hipotezę, że ręcznik nasiąknie i będziemy mogli zobaczyć na nim taki kolor, jaki miały liście w słoiku.

 

W tym momencie zostawiliśmy nasze laboratorium na cały weekend, a w poniedziałek, ku uciesze dzieci, których hipotezy się sprawdziły, mogliśmy zobaczyć piękne, żywe kolory na ręcznikach.

 

Tylko ja nie byłam zadowolona z efektów eksperymentu.

 

Niestety, chromatografia nie wyszła, ale dziecięce notatki już tak.

 

W okolicy szkoły mamy sporo drzew różnych gatunków, które posłużyły nam jako materiał badawczy.

 

Dzięki badaniom dzieci, dowiedziałam się, że wśród nich rośnie młody platan, którego nigdy wcześniej nie zauważyłam.

 

Sprawdziliśmy jeszcze jak spadają liście z drzew, a potem każde dziecko wyobraziło sobie, że jest takim spadającym liściem.

 

Co liść mógłby myśleć w trakcie spadania?

 

Według dzieci, spadanie jest bardzo przyjemne, tylko lądowanie może nie być już takie miłe.

 

W tym momencie wykorzystałam okazję, do poćwiczenia z dziećmi krótkich wypowiedzi pisemnych. To przykład na to, że projekt typowo przyrodniczy może sięgać po aktywności z różnych dziedzin.

 

Nasz projekt jeszcze potrwa, bo widzę, że zainteresowanie uczniów się nie kończy, a i pytań na tablicy projektowej jeszcze sporo zostało.

 

 

 

27 października

 

 

Czy już wiem i potrafię?

 

W projekcie „Odkrywamy jesień” uczniowie osiągają różne cele. Jednym z wielu jest umiejętność rozpoznawania gatunków drzew po liściach i owocach, a żeby się tego nauczyć, trzeba najpierw zbadać drzewa, zgromadzić materiał porównawczy, wyszukać informacje w różnych źródłach i zrobić notatki.

 

Czy to już wystarczy, by móc powiedzieć, że umiem rozpoznawać gatunki drzew?

 

Trzeba to sprawdzić.

 

Ale jak? Testem? Sprawdzianem?

 

Jest znacznie lepszy sposób, by sprawdzić, co zostało w głowach po przeprowadzeniu badań.

 

Należy udać się w miejsce, w którym zadania testowe same pchają się w ręce, leżą pod nogami i wiszą nad głowami.

 

My poszliśmy do parku, by w trzyosobowych zespołach wykonać zadania sprawdzające.

 

Najpierw trzeba było zebrać liście i owoce poszczególnych gatunków drzew posługując się listą przygotowaną przeze mnie, a potem ułożyć zgodnie z kodem. To niełatwe zadanie, bo najpierw trzeba było zastanowić się, który liść należy do dębu szypułkowego, a który do jesionu albo do jawora.

 

Zgromadzony materiał wykorzystaliśmy jeszcze do kodowania liczb 50 i 100, układając je z elementów przyrodniczych zgodnie z przypisaną wartością.

 

Kiedy wracaliśmy do szkoły szurając kolorowymi liśćmi i wdychając zapach jesiennego parku (zupełnie inaczej pachniało tam, gdy byliśmy w czerwcu), wykonaliśmy jeszcze jeden test.

 

Bardzo prosty test.

 

Jak nazywa się drzewo, pod którym właśnie stoimy?

 

Dzisiaj w parku zobaczyłam jak bardzo radosne i zadowolone mogą być dzieci, które właśnie zostały poddane procesowi sprawdzania wiedzy.

 

 

 

4 listopada

 

Czytaj dalej »



27 września zamieściliśmy kolejną część Poradnika Wiesławy Mitulskiej – jak pracować z trzecioklasistami” – cz. III. Dziś kontynuujemy tą serię:

 

 

27 września

 

 

Sekrety pamięci – kolejne doświadczenia

 

To już tydzień, gdy pracujemy w projekcie „Umiem się uczyć”. Wszystkie strategie i tajniki uczenia się, które dzieci poznają już od pierwszej klasy, teraz staramy się zweryfikować doświadczalnie.

 

W czwartek uczniowie pracowali z trudnymi wyrazami i sprawdzali, co można zrobić, by zapamiętać ich pisownię. Powstały wtedy ilustrowane słowniczki z tymi wyrazami. Jeszcze tego samego dnia powtórzyliśmy cały materiał.

 

Wtedy poszło nieźle, a dziś?

 

Nie było powtórek, więc część materiału została zapomniana, tylko nieliczni napisali wszystkie wyrazy bezbłędnie. Za to liczenie po 7, które utrwalamy codziennie, u prawie wszystkich dzieci jest już w pamięci długotrwałej. Potrafią wymienić liczby w przód i w tył.

 

Zrobiliśmy jeszcze krótki eksperyment pozwalający każdemu dziecku sprawdzić jaką pojemność ma jego pamięć robocza. Lista 5 wyrazów, które trzeba zapamiętać, potem zapisać na kartce okazała się dla niektórych zbyt obszerna, a dla niektórych w sam raz.

 

Każdy jest inny, więc i pamięć może mieć różnie pojemności.

 

Jeszcze tylko przypomnienie, że w uczeniu ważne są przerwy i zdrowy sen i już można było zrobić stronę do naszej książeczki – poradnika o uczeniu się.

 

 

29 września

 

 

Jak oceniasz swoje umiejętności uczenia się?

 

Od tego pytania zaczęłam dziś zajęcia o uczeniu się dla ósmoklasistów. W skali 0-10 uczniowie najczęściej pokazywali 5 i 6, a wyjątkiem była dziesiątka u jednego ucznia.

 

Umiejętność uczenia się to kompetencja wciąż zaniedbywana w naszych szkołach.

 

Szkoła jako instytucja, której jednym z zadań jest uczenie, nie uczy jak to robić. Wielu uczniów powiela najmniej skuteczną strategię, czyli wielokrotne czytanie i ewentualnie powtarzanie, by zapamiętać to co w podręczniku lub notatkach.Podczas rozmowy z ósmoklasistami usłyszałam, że chcieliby dowiedzieć się jak robić notatki pomagające się uczyć. Będziemy trenować tę umiejętność, inne strategie uczenia się również.

 

Tymczasem trzecioklasiści kontynuują pracę nad poradnikiem o uczeniu się.

 

Jak czytać ze zrozumieniem, co to w ogóle jest czytanie ze zrozumieniem, jak się tego nauczyć – sprawdzaliśmy w działaniu. Powstała również kolejna kartka poradnika.

 

Umiejętność planowania ruchu i kodowania symbolami trenowaliśmy kodując wymyślone przez dzieci kroki do piosenki Happy Colina Farrella.

 

Może ktoś zatańczy według naszego kodu?

 

 

 

1 października

 

 

Czy wiesz, jak lubi się uczyć Twój mózg?

 

O tym dziś rozmawiałam z trzecioklasistami. Dzieci już wiedzą, że w zabawie, w dobrym nastroju, po rozgrzewce, czasem w ruchu, czasem w spokoju i w skupieniu, a dziś przyjrzeliśmy się uczeniu z użyciem wyobraźni.

 

Mózg lubi historie, barwne opowieści, obrazy i kolory. Używanie wyobraźni podczas uczenia pomaga porządkować poznawany materiał, a przede wszystkim pomaga zrozumieć.

 

Podczas projektu „Umiem się uczyć” wszystko sprawdzamy doświadczalnie, dlatego dziś w ten sposób opracowywaliśmy pisownię wyrazów z rz.

 

Najpierw zgromadziliśmy potrzebne wyrazy, potem dzieci wymyślały z nimi historyjki i wzajemnie sobie je opowiadały. Namalowanie pięknych, kolorowych obrazów było już tylko dopełnieniem całego procesu. Dzieci doskonale wiedziały, co mają malować, bo wcześniej wszystko sobie wyobraziły.

 

W poniedziałek napiszemy dyktando z tymi wyrazami, by każdy mógł sprawdzić, skuteczność takiej strategii uczenia się.

 

Nasz projekt trwa już prawie dwa tygodnie. W tym czasie uporządkowaliśmy i sprawdziliśmy w praktyce wszystko, czego uczniowie wcześniej dowiedzieli się na temat skutecznego uczenia. Już widzę rezultaty projektu, bo dzieci coraz bardziej świadomie uczestniczą w całym procesie. Bardzo mi na tym zależy, dlatego często robimy stopklatki na refleksje i czasami słyszę: – U mnie liczenie po 7 jest już w pamięci długotrwałej, albo – Ja już zrobiłam notatkę, teraz tylko utrwalam.

 

Ponieważ liczenie po 7 jest już dobrze ulokowane w pamięci długotrwałej, to teraz czas na liczenie po 8. Do zabaw, ćwiczeń i gier wykorzystaliśmy kasztany z oznaczonymi kolejnymi wielokrotnościami liczby 8.

 

Kilka dni wcześniej chciałam sprawdzić, jak dzieci sobie z tym radzą, dlatego rzuciłam im wyzwanie: „Zbuduj wieżę z kubeczków. Każdy kubek ma wartość 8. Możesz tak długo dokładać kubeczki, jak długo będziesz umiał/ umiała podać wartość całej wieży”.

 

No… i zabrakło kubeczków.

 

Zobaczyłam rozmaite strategie obliczania wartości wieży. Cieszę się, że trzecioklasiści potrafią znajdować rozwiązania problemu. Choć początkowo widziałam trudności, to w rezultacie całe wyzwanie wywołało u dzieci refleksję o błędzie, o konieczności zaczynania wszystkiego od początku i niepoddawaniu się, gdy coś nie udaje się od pierwszego razu.

 

 

 

7 października

 

 

 

Chwytając okazję, czyli miniprojekcik kasztanowy.

 

Jeden z chłopców przyniósł do klasy worek kasztanów, które zadziałały na dzieci jak magnes. W każdej wolnej chwili podbierały kasztany, by się nimi pobawić. Takiej okazji nie mogłam zmarnować. Wymyśliłam kasztanowy dzień, w którym różne aktywności miały wspólny mianownik – kasztany. Żałowałam tylko, że nie zdążyliśmy zrobić nawet połowy działań, na które miałam pomysł.

 

Kasztanowa rozgrzewka.

 

Każdy dzień rozpoczynamy rozgrzewką. Dziś wykorzystaliśmy do niej kasztanową ścieżkę sensoryczną. Ciekawe, że przejście po niej dla niektórych dzieci było przyjemnym, a dla innych bolesnym doświadczeniem. Było również turlanie kasztanów stopą i chwytanie ich palcami.

 

Sposób na liczenie.

 

Dzieci chciały wiedzieć ile mamy kasztanów i proponowały różne sposoby na ich szybkie policzenie. Najpierw szacowaliśmy ile ich może być, a potem każdy wziął po 10 kasztanów. Wspólnie policzyliśmy po 10, potem po 20, a resztę z małej kupki po 4.

 

Wspólnymi siłami policzyliśmy, że jest ich w sumie 432.

 

Kasztan Bank* nazwa wymyślona i zastrzeżona przez drugoklasistów.

 

Nasze pudło z kasztanami awansowało do roli banku, a kasztany stały się środkiem płatniczym (kryptowalutą, jak określił jeden z chłopców). Krótka rozmowa uświadomiła mi, jak różny jest poziom wiedzy dzieci na temat banku i finansów. Niektórzy twierdzili, że banki rozdają pieniądze albo, że w każdym banku są skrytki ze złotem, na które złodzieje organizują napady.

 

Wspólnymi siłami zebraliśmy słownictwo związane z bankiem, a potem potrenowaliśmy pisanie wyrazów z pamięci.

 

Gwoździem dzisiejszego programu była zabawa w bank i prowadzenie rachunku własnego konta.

 

Każde dziecko dostało wpłatę na konto w wysokości 20 kasztanów i możliwość wybierania ich z banku. O tym, ile kasztanów można wybrać jednorazowo decydował rzut kostką. Dzieci samodzielnie zapisywały te czynności na swoich rachunkach do momentu, gdy musiały zacząć pożyczać pieniądze. Tutaj musieliśmy wyjaśnić sobie, na czym polega kredyt i co to jest saldo.

 

Kiedy zrobiliśmy stop klatkę, by dzieci pokazały na placach w skali 0-10 na ile zrozumiały pojecie długu i zapisywania go na koncie, to większość dzieci pokazała 9 lub 10, ale były też takie, które pokazały 1, 2, 3. To jest okazja do tego, by wykorzystać wzajemne uczenie się od siebie. Kto rozumie, tłumaczy temu, który nie rozumie. A jaka jest moja rola?

 

Jestem koordynatorem „tłumaczy”.

 

Na koniec dnia trzeba było oddać zaciągnięty kredyt, a ponieważ kredyt kosztuje, to „płaciliśmy” odpowiedziami na pytania, oczywiście na pytania związane z bankiem.

 

To był szybki sposób na utrwalenie nowych pojęć.

 

W naszym banku wciąż są kasztany, więc może wkrótce wykorzystam pozostałe pomysły na ciekawe zadania.

 

 

11 października

 

 

Kiedy wydaje ci się, że wszystko dobrze przemyślałaś, rozplątałaś wszystkie supły, rozwiązałaś problemy i teraz to już możesz wspinać się ze swoją klasą na edukacyjne szczyty, życie pisze swój scenariusz i musisz się zatrzymać.

 

Wszystkie zajęcia poświęciliśmy dziś empatii.

 

Czytaj dalej »



17 września zamieściliśmy drugą część „Praktycznego poradnika Wiesławy Mitulskiej – jak pracować z trzecioklasistam”. Dziś obiecany „ciąg dalszy”:

 

19 września

 

 

Mózg to taki szef ciała.

 

Co to jest mózg? Czy można żyć bez mózgu? Jakiego koloru jest mózg?

 

To tylko niektóre pytania, na które dzieci chciały znaleźć odpowiedź.

 

Warsztaty o mózgu to tylko wstęp do nowego projektu, który wcale nie będzie o mózgu. Na początku zajęć umówiłam się z dziećmi, że na podsumowanie każdy zrobi samodzielnie notatkę wizualną o tym, co zapamiętał, czego nauczył się o mózgu. To dla mnie ważne, by dziecko pokazało, na co zwróciło uwagę. Notatka, to również jedna z technik uczenia się, więc każda okazja, by doskonalić umiejętność notowania jest dobra.

 

Chciałam dowiedzieć się, co dzieci wiedzą już na jego temat, więc rozmawialiśmy o mózgu, wyobrażaliśmy sobie, jak jest duży i pokazywaliśmy na swojej głowie poszczególne jego części. Oglądaliśmy filmiki, ilustracje, czytaliśmy tekst o mózgu, wszystko po to, by dowiedzieć się jak najwięcej o organie, który jest niezbędny do uczenia się, „dowodzenia ciałem”, do myślenia i do życia.

 

Dzieci sporo zapamiętały, o czym świadczą notatki.

 

Gdyby jeszcze udało się przekonać je do wkładania kasku, gdy wsiadają na rower?

 

 

 

20 września

 

 

Pamięć. Ciekawe, gdzie ona tam jest w tym mózgu?

 

Zabawa prawda, czy fałsz pokazała mi, że dzieci dużo zapamiętały z piątkowych „mózgowych” zajęć. Byłam spokojna, że tak będzie, bo przecież głęboko przetwarzały uzyskane informacje robiąc notatkę i zastanawiając się, w jaki sposób przedstawić swoją wiedzę, jak uporządkować i skategoryzować informacje.

 

Dziś czytaliśmy kolejny fragment książki „Sen Alicji”, by zlokalizować miejsca w mózgu odpowiedzialne za pamięć.

 

Dzieci już dobrze wiedzą, co trzeba zrobić, by przenieść świeżo zdobytą wiedzę do pamięci długotrwałej.

 

Ba! Nie tylko wiedzą, ale stosują w praktyce.

 

Jak skutecznie nauczyć się liczyć po 7?

 

To proste. Wystarczy uczyć się różnymi sposobami.

 

Dziś dzieci liczyły po 7 w przód i w tył podając sobie piłkę, skacząc wzdłuż liny, rapując, grając w Bingo i wykonując grę typu memory.

 

Tosia dodała do tego zestawu jeszcze powtarzanie rozłożone w czasie, bo właśnie w ten sposób utrwalała sobie liczenie     po 7.

 

O zapominaniu trzecioklasiści również sporo wiedzą.

 

Zrobiliśmy też eksperyment pokazujący jak działa pamięć robocza.

 

Dwa trudne zdania o mózgu, usiane pułapkami ortograficznymi trzeba było przepisać do zeszytu. Zeszyt musiał pozostać w klasie, a plakat ze zdaniami był na korytarzu. Bardzo ciekawe wnioski wyciągnęły dzieci po tym eksperymencie. Między innymi taki, że lepiej zapamiętujemy krótkie wyrazy, pomaga skupienie się tylko na jednej czynności, a każdy z nas ma inną pamięć roboczą.

 

Dzieci sądzą, że można ją wytrenować. Spróbujemy.

 

Przyjemnością zaplanowaną na dzisiaj było lepienie modelu mózgu z plasteliny.

 

Kryteria sukcesu: dwie półkule, pofałdowana kora mózgowa, widoczny móżdżek i pień mózgu.

 

Wyszło bardzo różnie. Czasem móżdżek był za duży, czasem pień mózgu za mały. Ważne, że te części zostały dobrze zapamiętane.

 

I jeszcze przydarzyła nam się dyskusja filozoficzna na temat ważności mózgu i serca.

 

Czasem zapominam, że te dzieci mają dopiero 8-9 lat. Ich głowy są otwarte.

 

Oby jak najdłużej.

 

 

 

21 września

 

 

Mózg potrzebuje przerw.

 

Zaczęliśmy dziś nowy projekt – Umiem się uczyć. Planowaliśmy wspólnie o czym on będzie i w jaki sposób zakończy się. Wcześniej, przez dwa dni przyglądaliśmy się mózgowi, ale to był tylko wstęp do właściwego projektu, który będzie bardzo praktyczny, a umiejętności w nim zdobyte trzeba będzie doskonalić jeszcze przez całe życie.

 

Czytaj dalej »



8 września zamieściliśmy pierwszą część Praktycznego poradnika Wiesławy Mitulskiej – jak pracować z trzecioklasistami. Zobowiązaliśmy się wtedy do kontynuowania tych relacji, pisząc, że „ciąg dalszy nastąpi. Oto i on:

 

 

11 września

 

 

Językiem matematyki można opisać świat.

 

Tymi zajęciami chciałam otworzyć umysły dzieci na kreatywność, różnorodność, a przede wszystkim na możliwość zobaczenia zwykłych rzeczy z perspektywy innej niż zwykle. Skąd się wzięła matematyka? Czy była już wcześniej, czy ktoś musiał ją wymyślić?

 

Od tego zaczęliśmy rozważania, a potem zapisałam na plakacie wszystko to, co dzieci wiedzą na temat języka matematyki, a wiedzą już sporo. Niektórzy znają nawet znak pierwiastka, bo widzieli go na kalkulatorze.

 

Po intelektualnej rozgrzewce kolej na działania praktyczne. Zadanie, które usłyszały dzieci było bardzo proste, ale wymagało uruchomienia wyobraźni.

 

Opisz nasze boisko językiem matematyki.

 

Tylko tyle i bez dodatkowych wyjaśnień, a jednak dzieci od razu zabrały się do mierzenia liczenia i notowania. To były bardzo owocne zajęcia. Przed nami jeszcze opisanie świata językiem muzyki i sztuk plastycznych. A może macie pomysły na jeszcze inne opisywanie świata?

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/wiesia.mitulska/

 

 

 

15 września

 

 

Diagnoza w działaniu

 

We wrześniu planujemy pracę. Musimy wiedzieć, czego potrzebują nasi uczniowie, więc przeprowadzamy diagnozy, ale diagnoza niejedno ma imię.

 

Nie robię testów ani sprawdzianów, bo wyniki uzyskane w ten sposób niewiele mówią mi o umiejętnościach dzieci. Ważniejsza dla mnie jest obserwacja dzieci w trakcie działania. Mogę wtedy obserwować jak radzą sobie z pokonywaniem trudności i jak rozwiązują problemy.

 

Czytaj dalej »



Dzisiaj postanowiliśmy zaprezentować „wypisy z fejsbuka Wiesławy Mitulskiej”, czyli „Praktyczny poradnik, jak pracować z trzecioklasistami” – w odcinkach”:

 

1 września:

 

 

Źródło:www.facebook.com/wiesia.mitulska/

 

 

 

2 września

 

 

Rytuały porządkują dzień i pomagają budować drużynę.

 

W naszej klasie wypracowaliśmy sobie kilka rytuałów, a trzeci szkolny rok rozpoczęliśmy jednym z nich – rozmową w kręgu.

 

W kręgu każdy jest ważny, każdy może mówić albo nie mówić. Każdy ma nadzieję zostać wysłuchanym i ta nadzieja mocno wybrzmiała dzisiaj podczas nowego otwarcia.

 

Wszystkie nadzieje i plany, które zapisałam na tablicy pochodzą od dzieci. Nie ingerowałam w ich wypowiedzi i choć chciałabym, żeby te nadzieje stały się faktem, to w niektórych wypadkach może to być dla mnie trudne. Warunkiem powodzenia jest nasze wspólne działanie i wspólna odpowiedzialność.

 

Wierzę, że RAZEM damy radę.

 

Źródło: www.facebook.com/wiesia.mitulska

 

Czytaj dalej »



Foto: www.natemat.pl

 

                                                        Szymon Hołownia – kandydat na Prezydenta RP

 

 

Już przed trzema tygodniami (7 maja) na portalu „mama:Du” zamieszczono obszerny tekst autorstwa Ewy Bukowieckiej-Jamik, zatytułowany „Likwidacja MEN i kuratoriów to tylko część jego planu! Sprawdziliśmy edukacyjny program Hołowni”. Widocznie niezbyt dokładnie penetrujemy internetowe obszary „okołoedukacyjne”, gdyż dopiero wczoraj tekst ten przykuł naszą uwagę.

 

Oto jego dwa początkowe akapity:

 

Szymon Hołownia w ramach kampanii prezydenckiej przedstawił polskim wyborcom swoją wizję edukacji. Wizję, która wzbudziła wiele emocji, bo jej autorzy utarli nosa Ministerstwu Edukacji Narodowej i nie tyle wytknęli błędy systemu, co podali na tacy rozwiązania. Niektórzy kręcą nosem, inni nie dowierzają, ale co najważniejsze, wielu odzyskało nadzieję. […]

 

Wizję Hołowni niektórzy nazywają w dyskusjach idylliczną, piękną, lecz niemożliwą do realizacji. „Bo przecież prezydent nie ma takiej mocy„, „bo to tylko idee bez rozwiązania„. […]

 

 

Cały artykuł Ewy Bukowieckiej-Jamik „Likwidacja MEN i kuratoriów to tylko część jego planu! Sprawdziliśmy edukacyjny program Hołowni”   –   TUTAJ.

 

Ale przede wszystkim zapraszamy do zapoznania się z dokumentem, który stał się podstawą prezentowanego powyżej tekstu:

 

 

Edukacja dla przyszłości, Przyszłość dla edukacji

 

 

Wstęp

 

Edukacja to przyszłość. To nie jest żaden frazes czy utarty slogan – edukacja jest podstawą wszystkiego.

 

Czytaj dalej »



 

Na stronie „Gazety Prawnej” zamieszczono dziś artykuł „Smutne nastolatki. Cała prawda o polskich dzieciach”. Oto jego fragmenty i link do pełnej wersji:

 

Są w czołówce tych, które mają niską samoocenę. Źle postrzegają swój wygląd i zdrowie oraz relacje z rodzicami. Takie są wyniki badań HBSC w ponad 40 państwach.

 

To kolejna edycja międzynarodowego badania realizowanego we współpracy ze Światową Organizacją Zdrowia, w którym dokładnie analizuje się dane na temat zdrowia fizycznego, relacji społecznych i dobrego samopoczucia psychicznego 227 441 uczniów w wieku 11, 13 i 15 lat z 45 krajów Ameryki Północnej i Europy. W Polsce większość wyników jest niepokojąca.

 

W wieku 11 lat za grube lub zbyt grube uważało się 39 proc. dziewcząt, w wieku 13 lat – 49 proc., zaś w wieku 15 lat dotyczyło to 52 proc. Jak podkreślają eksperci, coraz gorzej wygląda to u chłopców – w wieku 11 i 13 lat znajdujemy się na 2. pozycji w rankingu, zaś w wieku 15 lat na 1. pozycji, z najwyższym wskaźnikiem w rankingu 43 krajów. […]

 

Zdaniem autorów międzynarodowego raportu gorsza samoocena jest efektem mniejszej ilości ruchu. Dzieci bez względu na kraj uprawiają z roku na rok mniej sportu. Zamiast tego wolą przesiadywahttps://translate.google.com/translate?hl=pl&sl=en&u=http://www.hbsc.org/&prev=searchć w internecie.

 

Wyniki są na tyle niepokojące, że polscy eksperci z Instytutu Matki i Dziecka chcą przeprowadzić kolejne pogłębione badania (wspólne z Serbią, która znalazła się na drugim – pozytywnym – końcu tabel), aby wyjaśnić, dlaczego jest aż tak źle.

 

 

Cały artykuł „Smutne nastolatki. Cała prawda o polskich dzieciach”   –   TUTAJ

 

 

Źródło: www.serwisy.gazetaprawna.pl

 

 

 

 

Więcej na ten temat – Instytut Matki i Dziecka: Raport HBSC 2020   –   TUTAJ

 

 



Foto: www.dzienniklodzki.pl

 

 

Jak informowaliśmy 12 maja, opierając się na komunikacie UMŁ, władze Łodzi podjęły decyzję o przebadaniu na obecność koronawirusa wszystkich pracowników żłobków i przedszkoli, zanim trafią tam dzieci. Jak obiecano tak się stalo. Jednak nie załatwiło to w pełni sprawy. Oto o czym wczoraj poinformował „Dziennik Łódzki” w artykule Liliany Bogusiak-Jóźwiak „Testy na koronawirusa przed otwarciem żłobków i przedszkoli. Nauczycielki z wynikiem „wątpliwy”. Oto fragmenty tego tekstu:

 

 

[…] Na zakaźną izbę przyjęć szpitala im. Biegańskiego w Łodzi zgłosiło się w piątek 15 maja kilkanaście nauczycielek pracujących w miejskich żłobkach i przedszkolach, które odebrały wynik badania przeciwciał skierowanych przeciw koronawirusowi z opisem „wątpliwy”. Przyszły do szpitala z nadzieją, że od ręki zostaną przebadane i wszelkie wątpliwości zostaną rozwiane. Zalecono im jednak kontakt z Powiatową Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną. […]

 

Zdaniem Urszuli Jędrzejczyk, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Łodzi, pracownice żłobków i przedszkoli zareagowały zbyt nerwowo na wynik badania. Wystarczyło zadzwonić do sanepidu, informując o wyniku testu. Zostałyby wpisane na listę osób, którym trzeba wykonać testy genetyczne. Podjechałyby własnym autem do jednego z punktów wymazowych, w których pobiera się materiał do badań genetycznych, lub gdyby nie były w stanie tam dotrzeć, pracownik pobierający wymaz przyjechałby do nich do domu.

 

Wszystkie panie, które z „wątpliwym” wynikiem zgłosiły się do szpitala i sanepidu, zostały natychmiast objęte nadzorem epidemicznym i przejdą badanie genetyczne na obecność koronawirusa. Do uzyskania wyniku nie mogą podjąć pracy w żłobkach i przedszkolach.

 

Zdaniem doktora chorób zakaźnych, jeśli Urząd Miasta chciał personel przebadać, to powinien zlecić od razu wykonanie testów genetycznych. Problem w tym, że wykonywane komercyjnie są kilka-kilkanaście razy droższe niż badania z krwi. Dlatego urząd zwrócił się do Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej o przebadanie pracowników oświaty nieodpłatnie. Nie było takiej możliwości, bo ustawa o chorobach zakaźnych wyraźnie mówi, kto może takim testom być poddany. Nie ma w niej słowa o sytuacji takiej jak ta w łódzkiej oświacie. […]

 

 

Cały artykuł „Testy na koronawirusa przed otwarciem żłobków i przedszkoli. Nauczycielki z wynikiem „wątpliwy”   –   TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.dzienniklodzki.pl

 



 

Na bardzo ciekawy aspekt zaleceń MEN sprawie pierwszeństwa przyjęć dzieci do właśnie otwieranych przedszkoli zwróciła uwagę Monika Sewastianowicz w swym artykule, opublikowanym na pirtalu PAWO.PL/Oświata, zatytułowanym „Dziecko lekarza do przedszkola przed dzieckiem kierowcy? Nie ma ku temu podstaw”. Oto jego najbardziej istotne fragmenty:

 

[…] – Apelujemy do samorządów, aby z placówek w pierwszej kolejności, mogły skorzystać te dzieci, których rodzice nie mają możliwości pogodzenia pracy z opieką w domu. Warto, aby pierwszeństwo uzyskały dzieci pracowników systemu ochrony zdrowia, służb mundurowych, pracowników handlu i przedsiębiorstw produkcyjnych, realizujący zadania związane z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 – tłumaczy resort edukacji w komunikacie dotyczącym otwarcia przedszkoli. A to, zgodnie z decyzją rządu możliwe jest o 6 maja br.

 

[…] – Nie istnieje żadna definicja potrzebnego czy niezbędnego zawodu, to kwestia mocno subiektywna mówi Prawo.pl Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.Osobiście nie widzę powodu, dla którego pierwszeństwo w dostępie do przedszkola miałoby mieć dziecko lekarza, a nie np. kierowcy autobusu albo nauczyciela. Zwłaszcza że wielu lekarzy nie pracuje bezpośrednio przy zwalczaniu COVID-19, a jedynie udziela pacjentom teleporad, nie mając z nimi bezpośredniego kontaktu. Trudno to ocenić i nie chcemy tego robić – tłumaczy.

 

[…] Tego samego zdania jest dr Marlena Sakowska-Baryła, radca prawny […], która nie widzi podstaw do zbierania przez przedszkola danych o profesji wykonywanej przez rodziców przedszkolaka. Tłumaczy, że podstawą do określania przez jednostki samorządu terytorialnego dodatkowych kryteriów przyjęcia do przedszkola jest ustawa Prawo oświatowe, ale dotyczy to jedynie rekrutacji do przedszkoli, a nie sytuacji, z jaką mamy do czynienia obecnie.

 

Nie widzę podstaw do zbierania danych o profesji wykonywanej przez rodziców przedszkolaka. Ewentualnie takie kryteria samorządy mogłyby wprowadzić przy rekrutacji, na podstawie przepisów – Prawa oświatowego, ale byłby to pomysł dość kontrowersyjny, bo uzależnienie miejsca w przedszkolu od zawodu wykonywanego przez rodzica, można byłoby uznać za praktyki dyskryminacyjne mówi. […]

 

 

Cały artykuł „Dziecko lekarza do przedszkola przed dzieckiem kierowcy? Nie ma ku temu podstaw”  –  TUTAJ

 

 

Źródło: www.prawo.pl/oswiata/