Z tematów minionego tygodnia, jako motyw przewodni kolejnego felietonu nie wybrałem informacji MEN o tym, co resort zamierza zrobić ze sprawozdaniem z kontroli  Najwyższej Izby Kontroli pt. „Wychowanie fizyczne i sport w szkołach publicznych i niepublicznych”. To, że bardzo „postępowa” podstawa programowa wf-ów, ta z roku 2009, jest w bardzo wielu przypadkach pobożnym życzeniem było dotąd wiedzą potoczną, posiadaną przez osoby mające kontakt z szarą codziennością wielu polskich szkół. Dzięki kontroli NIK władza ministerialna (już wszak nowa) dysponuje obiektywną diagnozą i będzie mogła przedsięwziąć odpowiednie kroki – oby nie ograniczające się do ogłoszenia roku 2013/2014 Rokiem Szkoły w Ruchu, który na zakończenie skwituje stosowną galą na Zamku Królewskim.

 

Po dłuższym zastanowieniu doszedłem do wniosku, że również III Wojewódzka Konferencja „Innowacje w edukacji – Nowoczesna szkoła dla nowoczesnego ucznia”, która we wtorek 26 listopada zorganizowały wspólnie  Kuratorium Oświaty w Łodzi  i Polskie Towarzystwo Informatyczne, nie zasłużyła na to, aby poświęcić jej ten felieton. Dlaczego? Bo tak naprawdę nie informatyzacja (czy jak kto woli – cyfryzacja) polskich szkół jest tym, co musi się stać, aby nasz system edukacji, a właściwie każda szkoła i wszyscy pracujący w niej nauczyciele, mogli efektywnie tworzyć warunki dla uczenia się, rozumianego jako nabywanie potrzebnych we współczesnym świecie kwalifikacji, a nie krótkoterminowe zapamiętywa- nie treści w celu skutecznego zaliczania testów.

 

W moim głębokim przekonaniu szansą na taką rewolucję w strategii i taktyce nauczycielskiej pracy jest upowszechnienie najnowszych zdobyczy neurofizjologii, które zastosowane do wyjaśniania procesów uczenia się mózgu stały się podstawą neurodydaktyki.

 

Polskiemu czytelnikowi, w sposób bardzo przystępny, przybliżyła tą szerzej nieznaną dotąd dziedzinę wiedzy dr Marzena Żylińska w swej książce pt. „Neurodydaktyka. Nauczanie i uczenie przyjazne mózgowi”. Nie byłoby okazji do pisania o tym, gdyby nie piątkowa inauguracja projektu „Neurony na rzecz ucznia i szkoły – przygotowanie nauczyciela do funkcjonowania w szkole XXI w.”, jaka odbyła się w Centrum Rozwoju Edukacji w Opolu. Dzięki temu projektowi 3100 nauczycieli i dyrektorów szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych z woj. opolskiego odbędzie szkolenie, które ma na celu przekazanie im teji najnowszej wiedzy o związku między fizjologią uczenia się mózgu a procesem dydaktycznym, co powinno zaowocować wprowadzaniem do szkół metod pracy z uczniem, które wykorzystując osiągnięcia  neurodydaktyki, będą  uruchamiały procesy nauczania przyjaznego mózgowi.

 

Warto dowiedzieć się o tym więcej, na początek zapoznając się z publikacją tejże autorki, jaką ORE udostępniło na swej stronie pt.Neurodydaktyka, czyli nauczanie przyjazne mózgowi”. [neurodydaktyka] Po przeczytaniu tego opracowania miałem coś, co określane jest z francuska jako déjà vu. Bo popatrzcie Czytelnicy sami: Dr Marzena Żylińska napisała tam: „Nauczanie przyjazne mózgowi bazuje na ciekawości poznawczej uczniów, wykorzystuje silne strony mózgu, łączy wiedzę czysto kognitywną z emocjami, pozwala uczniom na stawianie hipotez i samodzielne szukanie rozwiązań, nie ogranicza się jedynie do czysto werbalnego przekazu, odwołuje się do wielu modalności i ułatwia łączenie pojedyń- czych informacji w spójną całość. Najistotniejszym elementem i warunkiem osiągnięcia sukcesu jest niewątpliwie odwołanie się do ciekawości poznawczej uczniów, drugim, nie mniej ważnym bezpieczna i przyjazna atmosfera.” [s.2]

 

Co to Wam przypomina? Bo ja przecież te prawdy znam nie od dzisiaj. Oto wybrane fragmenty kilku, w minionych latach powszechnie czytanych przez kandydatów na nauczycieli, lektur:

 

Przeżycia emocjonalne charakterystyczne dla zainteresowań zaspokajają co najmniej część potrzeb w zakresie uczuciowości człowieka. Szczególną rolę odgrywa satysfakcja towarzysząca poznawaniu, rozwiązywaniu problemów, bowiem dzięki niej równowaga psychiczna człowieka jest zagwarantowana. Z kolei mechanizm przewartościowywania samego siebie dzięki obudzonym zainteresowaniom odgrywa bardzo ważną rolę terapeutyczną i korekcyjną”.(Gurycka A., Rozwój i kształtowanie zainteresowań. Warszawa: WSiP 1989.s. 214).

 

W dziedzinie własnych zainteresowań człowiek gromadzi znacznie więcej wiadomości niż przeciętnie, dlatego też w procesie nauczania i wychowania zainteresowaniom przypisuje się szczególne znaczenie, bowiem motywują one do nauki.” (Strelau J, Jurkowski A., Putkiewicz Z. Podstawy psychologii dla nauczycieli. Warszawa: PWN. 1974., s.478),

 

Zainteresowania stymulują czynności myślowe, pełnią funkcję selektywną wobec uwagi, pamięci i wiadomości. Sprawiają, że uczeń łatwiej koncentruje swą uwagę na treściach, które stanowią przedmiot jego zainteresowań i lepiej pamięta to, co go interesuje lub przynajmniej zaciekawia”. (Gurycka A., Rozwój i kształtowanie zainteresowań. Warszawa: WSiP 1989 s. 99).

 

Ale nich tam. Nie ma co kruszyć kopii o to, czy to, co teraz nazywa się neurodydaktyką i „nauczaniem przyjaznym mózgowi” to objawienie nieznanych dotąd prawd, czy też jest jedynie nowym, empirycznym dowodem na poznane już dużo wcześniej, tyle że na innej drodze metodologicznej, prawidłowości procesów poznawczych człowieka. Należy się cieszyć, że te ważne prawdy są na nowo przypomniane, że powstaje realna szansa na wyciągnięcie z nich praktycznych wniosków, które mogą zmienić codzienność szkolnej dydaktyki w naszych szkołach.

 

Włodzisław Kuzitowicz

 



Komentarze niedostępne